0

Henryk Krok-Paszkowski „Zapiski”

Wmaszerowaliśmy do Kielc o godzinie drugiej po południu w szyku zwartym, całym baonem. Mielismy informację, że miasto jest wolne od wroga. Cała nasza kolumna szła wprost na dworzec kolejowy. Dziwiło nas chłodne, obojętne przyjęcie mieszkańców. Na dworcu I Kompania Kadrowa otrzymała zadanie oczyszczenia przedpola od strony torów, celem zabezpieczenia Tylów. Zajęliśmy się łamanie płotów i umacnianiem się. Chodziłem sam po peronie dworca, dopilnowując robót swojego plutonu. Widziałem jak nadszedł Szef-Sosnkowski (czerwony sznurek), jak nadjechał major kawalerii austriackiej i jak wdali się w ożywioną rozmowę. Zdałem sobie sprawę, że byliśmy wtedy zupełnie niezależni od nikogo.

Wtem niespodziewanie rozległ się potę1)zny huk ognia karabinowego i to tuż obok. Zostaliśmy zaatakowani! Odbyło się to tak: w poczekalni dworcowej wystawiono, jako pogotowie bojowe, jedną z kompanii naszych „kosynierów”. Czuwała. Moskale byli jednak w mieście i tylko podstępnie pozwolili nam bez przeszkód do niej wejść. Teraz dopiero grupa młodych oficerów kawalerii postanowiła uderzeniem gwałtownym nas rozproszyć i wykończyć. Widocznie chcieli łatwo zdobyć swe pierwsze krzyże. Zaatakowali w dwa samochody. Pierwszy ciężarowy z dwoma cekaemami, w drugim osobowym oficerowie. Gdy tylko samochody ukazały się na ulicy przed dworcem, czuwająca kompania przywitała je salwą. Samochody gwałtownie zawróciły, ranny szofer wywrócił przy tym jeden z nich. Było widać i inne straty wśród nacierających, ponieważ czym prędzej się wycofali. Tym sposobem podstępny atak nie powiódł się, my uratowaliśmy swój żołnierski honor, a Rosjanie nabrali do nas respektu.

Po tej przygodzie miasto (Komitet Obywatelski Pań) przysłało nam obiad w dużym kotle. Pamiętam, że była to zupa i mięso gotowane oraz chleb. Jedzenie okazało się bardzo tłuste, ale nikomu to jakoś nie przeszkadzało. Również tym razem obeszło się baz naszej kuchni, co nie było bez znaczenia. Po spożyciu obiadu I kompania otrzymała zadanie bojowe: miała okopać się w półkole od strony folwarku Chyżówki, w którym stali Moskale. Resztę oddziałów przesunięto na skraj miasta z kierunkiem na Czernów. Po przygotowaniu okopów zajęliśmy w nich miejsca, był już wieczór. Rozesłaliśmy patrole. Pierwsza noc w warunkach bojowych zeszła nam na czuwaniu. Późną nocą usłyszeliśmy dwie silne detonacje (widziałem nawet błyski ognia). To nasi „becy” wysadzili tory czy też mostki kolejowe na tyłach wroga.


 

Redaktor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *